poniedziałek, 29 grudnia 2014

Nie taki diabeł straszny...

     Nie taki diabeł straszny jak go malują, choć nie każdy się ze mną zgodzi ^_^
Kwestie żywienia obrosły w tonę mitów i hmm 'lekarz zaleca'.
     Wczoraj byłam u znajomej. W tle leciały jakiś programy 'wieczorno- śniadaniowe'. Nie mam telewizora dlatego na co dzień nie oglądam takich programów przez co teraz me oczy i uszy mimowolnie kierowały się w tamtą stronę. Po idealnej pani domu, która z powodu zbyt małego lokalu i powierzchni oraz braku czasu byłaby nieosiągalna- nawet jakbym chciała ale na szczęście nie mam takich zapędów ;) przyszła pora na Panią sprawdzającą i opisującą różne produkty. W tym momencie padłam. Cel szczytny ale.. lekkie wylanie dziecka z kąpielą. Wybrane przykłady produktów wcale nie miały najgorszych składników. Ba osoby odpowiedzialne za ich wybór musiały się nieźle natrudzić by znaleźć tak 'czyste' przykłady gdyż sama nieraz się męczę ich szukając, a tu proszę- pierwszy z brzegu produkt i jaki ładniutki! Ale Pani i tak się nie podobały. Na część rzeczy słusznie zwracała uwagę- o ile ktoś ma czas na robienie wszystkiego w domu (popieram, polecam i lubię ALE czas! A i pieniądze!! bo to drożej wychodzi- z własnego doświadczenia) Nawet mam takie znajome małżeństwo z dzieckiem- wszystko własnej roboty od dżemów przez jakieś farsze po majonez ^_^
     Nie każdy jednak może sobie pozwolić na domową produkcję WSZYSTKEGO. Kolejna kwestia niektóre składniki dodawane do żywności może nie są super ale też bez dramatyzowania. Demonizowanie skrobi modyfikowanej, wszystkich składników oznaczonych jako "E", a nie każde "E" jest złe.
Oraz w drugą stronę reklamowanie składników jako 'super hiper' co do których nie ma żetelnych badań potwierdzających aż tak dobroczynne działania- zaszkodzić nie zaszkodzą ale.. O np. taki likopen, obecnie wszędzie jest promowany jako remedium niemal na wszystko, zwłaszcza zapobiegający rakowi. Dalej w artykule zazwyczaj jest o ile procent zmniejsza ryzyko zachorowalności ALE brak źródła tych danych, które zależnie od potrzeb artykułu/programu mocno się od siebie różnią. Oczywiście jako antyutleniacz maku temu predyspozycje ale raczej nie wystarczy zjeść pomidorka lub dwóch łyżek keczupu dziennie by poczuć tę zbawienną moc. Choć na pewno korzystnie wpłynie to na figurę i skórę konsumenta oraz na ogólne samopoczucie bo jak wiadomo owoce i warzywa zdrowe są :D (choć... toteż w sumie może być Mit ;P )


                                                                                       ;*

niedziela, 14 grudnia 2014

Orientalny Bazar Świateczny

     Wybrałam się wczoraj do muzeum Azji i Pacyfiku na świąteczny bazar orientalny. Wprawdzie świąteczny był mało ale i tak był mruczaśny ;). Ciekawe było to, że łączył różne 'kultury' azjatyckie w jednym miejscu. Oczywiście nie było przedstawicieli handlowych wszystkich krajów (np Pakistanu :P ) ale i tak był nad wyraz różnorodny. Stoisko z Iranu, afgańska biżu itp.
    Oczywiście w takim miejscu również trzeba pamiętać by czytać składy bo nie wszystko jest takie różowe- soczek z mango? tylko 19% to pure z mango itd., itp. Nie można też kupować wszystkiego w ciemno bo 'azjatyckie'. To co w mym odczuciu nie zbyt było trafione dla przeciętnej polki to róże koreańskiej firmy it's skin. Totalnie nie pasujące kolorystyczni- mam nadzieję, że nie będę często trafiać na 'białe' pomalowane takimi kolorami :P za to dobrze, że dziewczyny o azjatyckim typie urody mają łatwiejszy dostęp do swojej kolorystyki :D
     Z innych ciekawych rzeczy- można było zrobić sobie delikatne darmowe mehendi.
     To co zostawiło nas niepocieszonymi to losowanie w konkursie. Ponoć się odbyło (nawet w to wierzę) ale mimo, że cały czas byłyśmy na głównej sali to i tak nic nie słyszałyśmy (Puś również nic nie słyszał). Pani potem powiedziała, że sporo wylosowanych osób nie było aby odebrać nagrodę- może nie było, a może nie słyszały jak my. Pozostał lekki niesmak no ale cóż...
     Mam nadzieję, że częściej będzie tego typu inicjatywa- BA mogłaby być w miarę regularnie (oczywiście w dłuższych odstępach czasowych :P ). Wizytę polecam ale jak zawsze z rozsądkiem, a nie rzucaniem się na wszystko co się trafi. Wiele rzeczy można trafić korzystnie ale równie wiele to zwykłe naciąganie. Dlatego zawsze podkreślam, że wszelkie zakupy trza robić z głową ;) czytając składy,sprawdzając ceny i nie dając się naciągnąć.



                                                                                        :*

sobota, 29 listopada 2014

Remont

     Jako, że wynosimy wszystko z mieszkania bo czeka nas generalny, gruntowny remont ze zdzieraniem podłogi włącznie. [Tyle dobrego, że kosztowo nie na mnie ;) choć ma to też złe strony- tak na prawdę zerowy wpływ na wygląd mieszkania (będzie zmieniane wszystko- meble w pokoju, odmalowywane ściany, przerobienie i zabudowanie kuchni, dodanie okapu itd.)] naszło mnie na myślenie jak zrobić 'eko'remont?
     - farby-> ok niby są jakieś ekologiczne, ale czy na prawdę? ktoś patrzył na ich skład (ja nie)? zresztą i tak farby kupuje ekipa remontowa
     - meble-> o meblach można powiedzieć wszystko ale nie to, że są ekologiczne.
Tak wiem, że istnieje coś takiego jak Ikea ale zaraz ten argument zbiję.  Mianowicie jak można nazwać ekologiczną firmę produkującą meble które są (nie ukrywajmy tego) nie najlepszej jakości i wytrzymałości. Są ładne, ustawne, tanie i      do częstego zmieniania ^^  ale taki model konsumpcji ekologiczny nie jest- to nie są meble na laaaaataaaa. Co do surowców? też mam wątpliwości co do ekologiczności większości farb, produkcji śrubek itp. w nowych meblach wszelkiej maści. (tak lubię flumarkowe i kolekcjonuję do siebie powolutku tak wystrój)
     Naturalne meble chodź droższe, mogą służyć latami ale jak ostatnio powiedziałam, że "meble to na lata, by ich już nie zmieniać i ja nigdy w pokoju nie miałam wymienionych mebli" to było-" jak to? w takim wieku, a już tak mówić?". Zresztą przecież fajniej jest wymieniać wystrój co 2-5 lat prawda?
     Osobiście się z tym nie zgadzam ale mam wrażenie, że jestem w totalnej mniejszości. Może to dlatego, że teraz większości osób podoba się to co jest akurat modne i na czasie, a nie jakaś konkretna wypatrzona rzecz. Ja mniej więcej od 3-4 roku życia wiem jak chcę mieć urządzone mieszkanie, a jak widziałabym dom. Moja wizja oczywiście rozwijała się ale lekko i w detalach, a nie ogóle dlatego de facto pozostała taka sama.
     - podłoga- ehh wszelkie pasty, smary, gipsy itp do wyrzucania w specjalnym miejscu- znów nie ecofriendly :/
     - firanki, zasłonki itp. poliester lub inne sztuczne cóś- bo kto teraz szyje takie rzeczy naturalne?
     - ściereczki? wzięłabym jakieś 'dziadkowe' lniane lub bawełniane ale zaraz będzie, że stare, nie pasują do wystroju, że to tanie więc lepiej nowe sprawić- co tam, że dziadkowe są starsze ode mnie, całe i naturalne, a ręczniczki, które kupiliśmy z parę miesięcy temu wyglądają już jak ścierki do podłogi, a nie kuchenne no ale cóż...
     - w sumie więcej pomysłów na chwilę obecną nie mam ale coś na pewno by się znalazło ^_^ dlatego zastanawiam się jak sobie radzą totalne eko'świry' ;)



                                                                                     :*

piątek, 31 października 2014

psikus

Zdrowo- halloweenowej nocy ;)







trochę inspiracji
(robiłam takie diabełki z masą maślaną ale... efekt wyszedł walentynkowy, a nie halloweenowy ^_^ )
Wszystko oczywiscie zdrowe
z mąki pełno ziarnistej, cukier mucovado, jajk prosto od kurki

 

                                                                                         :*

poniedziałek, 27 października 2014

Choróbsko- sezon jesienno- zimowy otwarty

     Z ekologicznością i zdrowym jedzeniem zazwyczaj jest ten problem, że jak przychodzi choroba szlak je trafia. Ja jako osoba zacięta i zawzięta nie mogę dopuścić by pokonała mnie byle jaka choroba (leki alergiczne i anty histaminowe pomijam- niestety tego nie przeskoczę) ot przeziębienie czy anginka- pff - też mi coś. Co tam, że dwie naturalne, najbardziej popularne 'substancje' antychorobowe są jednocześnie moimi dwoma największymi alergenami (miód i czosnek) co wyklucza je z mej diety

     Co w takim razie robię gdy choruję?

     1. gdy boli mnie gardło
         - pierwszą i podstawową czynnością jest płukanie wodą z solą (serio polecam,jeśli macie czas i                       miejsce? efekt sprawdzony)
         - gdy jestem skazana na 'wyjście do ludzi' i konieczność funkcjonowania w świecie dalekim od                         zlewów oraz kubków z wodą i solą, robię rzecz typową dla mnie czytam składy tabletek na gardło               ^^
            Najpierw wykluczam te słodzone cukrem i syropem glukozowo- fruktozowym, następnie wszelkie               aspartamy 'sramy' i tak wyobraźcie sobie, że coś zostaje!
         * Są jeszcze cukierki prawoślazowe- lepsze, tańsze i smaczniejsze (zazwyczaj) niż większość tabletek               przeciw bólowych. Niestety zazwyczaj są słodzone miodem (w lepszej wersji) bądź syropem                       gluko.... (w wersji gorszej) -> obie dla mnie nietykalne
     2. gdy mam gorączkę/ dreszcze
         - nacieranie się wszelkimi naturalnymi olejkami typu Amol, olejek sosnowy, olejek eukaliptusowy,                  olejek mentolowy itp. najlepiej wymieszane
         - zaparzam szałwię z goździkami i imbirem (ewentualnie herbatę) i piję, piję piję
     3. gdy mam katarek (tj. zazwyczaj totalnie nie mogę oddychać)
         - kapię sobie DELIKATNIE co by skóry nie wysuszać amolkiem na policzki- przy nosku ale pod                  oczkami- tak po środku ;p ewentualnie jednym z wielu olejków lub ich mieszanką
         - amolek bądź olejki (tu preferuję olejki) również idzie na koszulkę z przodu aby lepiej się oddychało
         - zaparzam DUŻY kubek (co najmniej 0,5 l) mięty i dodaję: olejku mentolowego, eukaliptusowego,                 sosnowego, amolku itp. Głowę owijam bluzką (tudzież ręcznikiem jak mam siłę po niego poczłapać-             zazwyczaj nie mam) i robię inhalację. Gdy napar przestanie drapać w nosie, już nie parzy i jest                       idealny do wypicia. Dlatego niech lepiej nie wpada wam do głowy smarkać do kubeczka- od tego               są chusteczki.
     5. ogólnie
         - wszystkie powyższe i...
         - staram się nie pić herbaty (tak, JA, totalna herbaciara staram się ich nie pić) ponieważ wysusza                    gardło, co może utrudnić walkę z jego bólem
        - jem dużo cytrusów (mój organizm i tak sam się ich domaga) oraz piję cytrusowe soki
          (ostatnio jak byłam chora, wracając niemal po omacku do domu jedyne o czym mogłam myśleć to o             wbiciu zębów w soczystą cytrynkę)
        - piję 'napar' z białej części skórek z grapefruita- jest rewelacyjny! jeśli mam troszkę więcej czasu na               chorowanie to właściwie poza inhalacjami ograniczam się tylko do tego.- i jeśli się trafią (jakimś                     cudem) jego pestek
        - piję szałwię




Na chwilę obecną więcej czynności nie pamiętam
ale...
na pewno coś sobie przypomnę


                                                                                                     :*


poniedziałek, 20 października 2014

40 kg mniej

     Ostatnio tak sobie słuchałam o zachwytach nad znajomym który schudł 40 kg w niewiele ponad miesiąc.
Nie powiem wysiłek niesamowity ale totalnie nie zdrowy. No i o możliwym efekcie jo-jo nie wspominając.
     Ktoś ma doświadczenia z tak drastycznego spadku wagi?
     Sama najwięcej schudłam 10 kg w niecałe 3 msce i uważam, ze to było ZA szybko przez co nie udało mi się utrzymać tej wagi (niektórzy twierdzą, że na szczęście, że niby zakrawałam o wygląd anorektyczny- osobiście tak nie uważam ale co kto lubi :P )
     Dobrze, że ta osoba nie tylko drastycznie ograniczyła jedzenie ale i ćwiczyła,tylko co będzie jak wróci do poprzedniego sposobu życia?
     Pozostaje tylko trzymać kciuki za niego i innych którzy tyle schudli by utrzymali swoją pożądaną wagę, w końcu przyjaciel mojego brata przez wakacje schudł 20-30 kg i choć lekko potem odrobił to i tak udaje mu się utrzymać zdrową wagę ^_^
     Dlatego trzymajmy kciuki za wszystkich którzy walczą ze swoją wagą :D





Ps. dla wszystkich malkontentów, zgadzam się anoreksja jest groźną chorobą ale dużo częściej spotykana jest nadwaga i otyłość będące równie groźne, a mające dużo większe przyzwolenie społeczne.


czwartek, 25 września 2014

dentysta

     Tak sobie ostatnio myślałam co napisać- na coś krótszego weny brak, a na dłuższego czasu.
Szczęśliwym trafem temat sam się w końcu trafił- wizyta u dentystki. (sama sie na takie wizyty pcham)
Przerażona,  z wizją samych dziór wyszłam miło zaskoczona- tylko 1 nowy ubytek- do tego mały!, a tak jedynie plomba do wymiany ^_^
     Czyli zdrowsze jedzenie i unikanie syropu glukozowo- fruktozowego działa pozytywnie również na zęby! Wcześniej nie było opcji abym miała tak mało problemów z zębami!
<3


Ps. dalej jem masę słodyczy tyle, że z cukrem :D widocznie ma mniejszy wpływ na zęby niż  mój 'ukochany' syrop ;)

poniedziałek, 8 września 2014

puff "kompetencje", czemu ja?

hmm
może tak pokolei
Ostatnio rozmawiałam z Panią po wyjeździe dietetycznym do SPA nad naszym morzem ^^.
ii
przeraziłam się,
niby porady dietetyka , profesjonalisty itp. (kto teraz może zostać  dietetykiem?!)
po odpowiednich badaniach: ile tkanki  tłuszczowej, a ile mięśni
iii
KOSZMAR!
     Dieta i wyliczenia idealne by uzyskać cudny efekt jojo- bo ja nie wątpię, że można na takiej diecie schudnąć- ale utrzymać wagi nie ma szans, to już dieta czereśniowa tańsza, krótsza, i efekt taki sam (3 dni człowiek je same czereśnie i chudnie ok 5 kg-> sprawdzone na sobie ^^ parę razy. Ale NIE polecam- ani to zdrowe, ani trwałe)
     Czego najbardziej się czepiam?
że nic nie wolno jeść- żaden człowiek nie wytrzyma cały czas odmawiając sobie wszystkiego
że zwraca uwagę tylko na kalorycznośc produktów- mało kaloryczne, nie oznacza- nie tuczące
że w tabelce glikemiczności podaje rzeczy z niby 0 glikemicznoscią-> no chyba tylko woda
że.. cała litania..

     Najgorsze jest to, że człowiek płaci za taki wyjazd cięzkie pieniądze, katuje się prawie nic niejedząc, a tak naprawdę trwałego efektu nie uzyska

     Na prawdę próbowałam przemówić Pani do rozsądku ale się nie udało :(
Nie jestem 'drogim dietetykiem'

     W takim razie może wyjaśnię czemu i skąd mam taką, a nie inną wiedzę na temat żywienia i odchudzania

     Odrazu przyznaję się: studiów w tym kierunku nie kończyłam (przyjaciółka na WUM skończyła- 1 wariatka starczy)
ba nawet żadnegopomniejszego kursu dietetycznego (szkoda mi pieniędzy na banały i coś co na sobie przetestowałam x lat temu)
więc czemu się mądrzę?
     Gdy się urodziłam moja bliska koleżanka (o pół roczku starsza) miała już cukrzycę- woo wtedy to było coś ^^ jej rodzice bardzo się zaangarzowali w rozwój sprzętu, wiedzy oraz w obalanie masy mitów- które dalej mają sie dobrze, a wręcz nowe powstały- i to szerzone przez lekarzy! Panie chroń mnie przed nimi ;)
[Ps. proszę gdy mdleje wam znany cukrzyk NIE dawajcie mu insuliny nakarmcie go cukrem (stara metoda) lub glukozą (idealnie)]
     Gdy miałam ok 5 lat moja mamusia 'odkryła' cukrzycę u mojej 2 koleżanki tj. kazała jej mamie isć na badania bo napewno ma cukrzycę- niestety miała
Więc 2 osoba na specjalnej diecie w otoczeniu- liczenie wymienników, co jest ok, a co nie
     Czas płynął byłam w 4 klasie podstawówki i zaczęłam tyć, takim to sposobem w wieku 12 lat poznałam na sobie świat diet i odchudzania (także tych drastycznych i niezdrowych)
     Minął rok mój brat zaczął chorować, po wielkich bojach gdy lekarka odmówiła współpracy, mama wzięła glukometr zmierzyła mu cukier i z wynikiem pojechaliśmy na ostry dyzór- już nikt nie miał wątpliwości, że ma cukrzycę (żałuję, że nie widziałam miny lekarki, która nie dała mu skierowania do szpitala 'bo to na pewno grypa')
     Zaczeły się dietowe eksperymenty na moim bracie, a ja wciąż się odchudzałam (i już mi tak zostało ^^ )
     Mój brat przeszedł przez dietę kwaśniewskiego (mało wymiennikowa), normalne 'lekarskie' żywienie i parę innych diet, by w wieku nastu lat zbuntować się i jeść wszystko na co ma ochotę
     Ja eksperymentowałam z masą środków na odchudzanie i różnych diet- wtedy jeszcze dziwiąc się czemu na większości nie chudnę- teraz już wiem czemu-> saszetka do rozpuszczania w wodzie będąca niemal czystą glukozą? płatki śniadaniowe na syropie glukozowo-fruktozowym? NIE MA SZANS schudnąć, co najwyzej wpaść w depresję i przepuszczać majątek na odchudzanie
     Część diet faktycznie dawało efekty ALE po skończeniu ich w różnym czasie wracałam do pktu wyjścia lub gorzej.
     Nie obce były mi doswiadczenia 'chińskich ziółek' na amfetaminie- efekty genialne ale.. nie warte utraty zdrowia, w tanecznym świecie nie jedna miała bulimię czy anoreksje- mnie na szczęście mój upur uchronił przed aż tak dyrastycznymi krokami, zawsze szukałam 'trwale efektywnego sposobu bez koszmarnych wyżeczeń'

     Całe życie patrzę na osoby które stosują różne diety, zdrowotne czy odchudzające, sama pilnuję tego co jem, już prawie 15 lat. Mało tego jestem glikemikiem co również sprzyja sprawdzaniu wszystkiego (i tyciu). Aaa no i oczywiście jestem 'Eco' tj. staram się jeść naturalnie ;)

      Jestem żarłokiem, uwielbiam słodycze i pieczenie jednak udaje mi się 'zachować figurę' (w miarę :P ale wolę w miarę, niż zrezygnować z moich ukochanych lodów czy chipsów do telewizora, o tabliczce czekolady 3 razy w miesiacu nie będę wspominać ;) )


     Przyznaję do anorektycznej figury mi brakuje- ale nie to mym celem, lepiej być zdrowym- jednak przy moich skłonnościach do tycia, na pewno NIE mam nadwagi.




wtorek, 26 sierpnia 2014

let's talk about... indeks glikemiczny

     Dość długo zbierałam się do tego posta
Wpierw w jednym chciałam zawrzeć zarówno glikemiczność produktów jak i kaloryczność- czym to się różni, co kiedy lepiej stosować itp.
Uznałam jednak, że co za dużo na raz to nie zdrowo.

Glikemiczność produktu pokazuje szybkość pobierania przez organizm zawartej w nim energii.

     Indeks glikemiczny (IG)/ wskaźnik glikemiczny to sposób podzielenia produktów spożywczych, według tego jak szybko po ich spożyciu wzrasta poziom cukru we krwi.
Co daje nam taka wiedza?
Pozwala układać posiłki tak aby kontrolować ilość i tempo pozyskiwania glukozy. Ponieważ produkty zawierające węglowodany różnią się ich tempem wchłaniania i przyswajalnością.
     Za duży poziom glukozy we krwi powoduje 'szybkie tycie'- tak to ten mięciusi tłuszczyk wyglądający niczym galaretka ^_^.
     Trzeba jednak pamiętać, że za niski poziom glukozy we krwi również nie jest korzystny: mięśnie są głodne (no chyba, że ktoś chce doprowadzić się do niezdrowej ketazy ale o tym kiedy indziej ;) ),mózg buntuje się i przestaje pracować (nawet najmądrzejsza osoba może zacząć mieszać fakty)

     Wysoki indeks glikemiczny >70

Sposób działania w tym wypadku najlepiej obrazuje schemat:

gwałtowny wzrost poziomu glukozy we krwi -> trzustka wyrzuca dużą ilość insuliny -> poziom cukru bardzo spada -> człowiek znów jest głodny

    Gdy nasz organizm czuje duży poziom glukozy we krwi chce z nim 'walczyć'. Dlatego trzustka produkuje dużą ilość insuliny (hormon trzustki, pozwalający glukozie wnikać do komórek gdzie powinno nastąpić jej spalenie). Przy takich ilościach insulina aktywuje proces neolipogenezy- ładne słowo na tworzenie tłuszczu. [Duża ilość insuliny hamuje proces spalania tłuszczu, a sprzyja jego magazynowaniu]. Po całym procesie poziom cukru we krwi gwałtownie spada ponownie wywołując uczucie głodu.

     Efektem takiego procesu jest TYCIE

ps. Trzeba również pamiętać, że zbicie wysokiego poziomu cukru we krwi jest obciążające dla trzustki i organizmu. Przyjmuje się, że może powodować to cukrzycę typu II oraz sprzyjać cukrzycy ciążowej

     Niski indeks glikemiczny < 50

I znów schemacik:

niewielki i powolny wzrost poziomu glukozy we krwi -> niewielka ilość insuliny

     Takie produkty sprzyjają odchudzaniu oraz nie obciążają trzustki. Glukoza powoli uwalnia się do krwi, wchłaniając w procesie trawienia. Jej stężenie we krwi wzrasta stopniowo, utrzymując się dłuższy czas na dobrym poziomie. W efekcie uczucie sytości utrzymuje się dłużej dzięki powolnemu trawieniu oraz zachodzącym później procesom metabolicznym.

     Średni indeks glikemiczny 51 - 69

Ot normalny poziom, produkty w tym przedziale nie obciążają zbytnio organizmu, dostarczają potrzebną energię ale nie sprawiają, że zaczniemy gwałtownie chudnąć ;)


     !!! Najprostszym sposobem sprawdzania poziomu glikemiczności  danego produktu o ile nie chce się pamiętać tabelek, jest patrzenie na ilość węglowodanów na 100 g produktu. Trzeba jednak pamiętać, że to nie jest doskonały sposób gdyż poziom tłuszczu również wpływa na glikemiczność- tłuszcz sprawia, że poziom glukozy we krwi wolniej rośnie ale jednocześnie dłużej się utrzymuje na wysokim poziomie oraz wolniej spada.

    !!! Trzeba pamiętać, że obróbka termiczna zwiększa glikemiczność produktu.

    !!! Kolejną kwestią (ważną zwłaszcza dla osób odchudzających się) jest fakt, że produkt niskokaloryczny może mieć wysoki indeks glikemiczny, a produkt wysokokaloryczny niski indeks glikemiczny.



wtorek, 12 sierpnia 2014

Glutaminian sodu, E621

     Tak wiem, że jest dużo innych, bardziej szkodliwych składników ale..
czy glutaminian sodu na pewno jest taki bezpieczny?
Biorąc pod uwagę w jak wielu produktach się znajduje myślę, że lepiej z nim nie przesadzać.

     Czym jest glutaminian sodu?
Najprostsze odpowiedzi to : sól sodowa kwasu glutaminowego oraz organiczny związek chemiczny.
     Hmmm
Myślę, że w jego wypadku warto opowiedzieć troszkę (powszechnie znanej i dostępnej) historii.
Od setek lat w Azji wykorzystywano wodorosty zwane listowicą japońską (tzw. kombu). Na początku (dosłownie) XX wieku pewien japoński (bo jakżeby inaczej) naukowiec wyizolował z niej, związek chemiczny nadający kombu smak.
     Wygląda niewinnie? Tak jest w istocie ale.. nie w nadmiarze. (jak zawsze)
Obecnie glutaminian sodu jest pozyskiwany chemicznie oraz wykorzystuje w coraz większych ilościach.
Dlaczego jest tak chętnie używany?
Ponieważ uchodząc za 'bezpieczną przyprawę' wydobywa i wzmacnia smak.
[Dodaje się go w ilościach 0,2-0,8 g/100 g produktu.]
     Glutaminian sodu jest uznawany za substancję bezpieczną zarówno w UE (zalegalizowany jako E621) jak i w USA.Istnieje jednak wiele badań zaprzeczających takiemu stanu rzeczy. Według wielu naukowców E621 odkłada się i kumuluje w organizmie, a jego negatywne efekty widoczne dopiero po latach.

     Obecnie E621 na skalę przemysłową uzyskuje się za pomocą 3 technologii:
- z surowców zawierających dużo białka jako produkt uboczny hydrolizy kwasowej (np z glutenu, kozeiny),
- z surowców o charakterze węglowodanów jako biosynteza poprzez hodowlę specjalnych bakterii,
- z surowców będących odpadami w przetwórstwie buraka cukrowego (wywary pomelasowe- o melasie kiedy indziej ;) )
brrr
Całkowita roczna produkcja glutaminianu sodu to ok 400 tys. ton!!

     Dlaczego można obawiać się NADMIARU glutaminianu sodu?
 - Kwas glutaminowy (przekształca się w glutaminian) to jeden z najważniejszych neuroprzekaźników. Za jego sprawą jest możliwe przekazywanie impulsów w centralnym systemie nerwowym. Tyle, że jego stężenie w organizmie jest naprawdę bardzo małe. Efektem spożywania glutaminianu sodu jest wzrost stężenia tego neuroprzekaźnika co pobudza neurony. Skutek końcowy takiego stanu rzeczy zależy od wrażliwości organizmu- w skrajnym wypadku takie pobudzenie komórki nerwowej może prowadzić do jej śmierci.
 - Przyjmuje się, że jest przyczyną tzw. syndromu chińskiej restauracji. Jest to związane z nadmiernym spożyciem tego składnika lub nadwrażliwością na niego.Objawami tej choroby są: zawroty głowy, nadmierna potliwość, palpitacje serca oraz uczucie niepokoju występujące po spożyciu zbyt dużej ilości.
 - Uznaje się, że nadmierne sporzycie E621 zwiększa ryzyko nadwagi i otyłości (nawet do 3 razy) i to nawet jeśli stosuje się dietę zgodną z zaleceniami dietetyków mającą zapobiegać otyłości.
[Czyli kolejny składnik pod tytułem 'jem mało, odchudzam się ale i tak tyję. Mamo czemu?']
- Ciekawe wnioski uzyskano w zakładzie badawczym na naszym warszawskim AWFie. Mianowicie udowodniono, że nawet małe ilości glutaminianu sodu mają niekorzystny wpływ na przewodnictwo nerwowo- mięśniowe.
 - Natomiast według japońskich badań nadmierne spożycie E621może prowadzić do zaburzeń hormonalnych oraz uszkodzić siatkówkę (czyli wszystkie osoby mające słabe oczy powinny unikać go jak ognia).
 - Oczywiście istnieje również szereg badań określających wpływ na nadpobudliwość u dzieci.
 -  Jest również pewnym zagrożeniem dla alergików, bo choć sam nie uczula może wywoływać atak epileptyczny lub wręcz sparaliżować układ oddechowy.
 - może również wywoływać: bóle migrenowe, bóle żołądka, nadmierną potliwość, podwyższone ciśnienie krwi, kołatanie serca czy zwykłe osłabienie.

     Gdzie możemy się natknąć na tą interesującą substancję?
Najczęściej występuje w przetwarzanych i aromatyzowanych produktach, zwłaszcza tych, które podczas produkcji tracą smak, kolor lub zapach.
W zupach instant,  sosach, przyprawach, konserwach rybnych, chipsach oraz słonych przekąskach, mięsach i wędlinach, mrożonych warzywach i owocach itd., itp.


Czy całkowicie go wyeliminować?
Nie wiem. ^_^
Nie zamierzam straszyć ani nic takiego- nie jestem naukowcem- jednak zostawiam tą kwestię do przemyślenia ;)
Osobiści myślę, że w małych ilościach nie jest taki straszny (o ile nie ma się problemu z jedną z powyższych przypadłości) jednak w nadmiarze..
wiadomo, co za dużo to nie zdrowo :D

Smacznego ^_^

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

niekoniecznie romantyczna Praga i czeskie słodycze

     Uwielbiam podróżować i robić zdjęcia WSZYSTKIEGO co się da (osoby towarzyszące im w wojażach zazwyczaj mnie niestety ograniczają w tej materii- brak im cierpliwości). Jednak zwiedzanie to nie tylko ładne widoczki i pamiątki, to również kuchnia iiii słodycze i przekąski ^_^.
     Co mnie zszokowało? W prawie żadnym produkcie nie było syropu glukozowo fruktozowego- nawet w takich w których odpowiednikach w naszym pięknym nadwiślańskim kraju jest! Wyjątkami były wszelkie słodycze i przekąski 'dla turystów' z ładnymi praskimi widoczkami bądź innymi 'turystycznymi' symbolami. W nich znienawidzony prze zemnie syrop królował :D Generalnie składy robiły milsze wrażenie- mogłabym się tam stołować.
     Niestety nie wiem jak jest w przypadku lodów :( z powodu ich masakrycznych cen tylko raz zakupiłam sobie magnuma [strawbery w białej polewie<3]* i... przyzwyczajona, że w lodach jestem skazana na świństwa, nie pomyślałam by sprawdzić jaki ma skład :( potem z różnych powodów, nie miałam już możliwości się przekonać czy jednak ichnie lody nie są zdrowsze...






* w każdym kraju są inne lody magnum, ja zwiedzając europę poznaję ją właśnie przez te, moje ukochane lody. Nie wyobrażam sobie być w jakimś kraju i nie spróbować 'regionalnego' magnuma. *
      * to nie jest reklama, nikt mi za to nie płacił, ani nie dawał czegoś w barterze (a mógłby ;( ponieważ jestem chodzącą reklamą tych lodów.. ale cóż życie..)

piątek, 25 lipca 2014

Parabeny, nipaginy

Dziś będzie nie spożywczo, a kosmetycznie
Chemicznie patrząc Parabeny/nipaginy to estry kwasu p-hydroksybenzoesowego o działaniu bakteriobójczym i grzybobójczym; stosowane jako środki konserwujące leków i kosmetyków; mogą być przyczyną uczuleń ale nie tylko. Podejrzewa się je również o powodowanie raka (piersi- też u mężczyzn, zwłaszcza, że to częsty składnik dezodorantów) oraz zaburzania gospodarki hormonalnej.

To czemu tak chętnie są stosowane? baaa wręcz bronione?
Stosuje się je od lat 40 ponieważ skutecznie chronią produkt przed mikroorganizmami. Nie dopuszczają do powstawania pleśni i blokują rozwój drobnoustrojów.

Gdzie można je znaleźć? Znów wszędzie ;)
bo nie tylko w kosmetykach ale iw produktach spożywczych jak ciastka, mrożonki, soki owocowe czy dżemy (smacznego)

Powszechnie za bezpieczne uznaje się 2 z parabenów: metyloparaben i propyloparaben, które zostały zatwierdzone przez różne ważne organy :D
w 2011 zmniejszono dopuszczalne stężenie tych środków w produktach oraz zakazano stosowania w środkach dla dzieci które pozostają na skórze w strefie około pieluszkowej (to tak jakby ktoś miał bądź planował bobo)

Dlaczego tak trudno udowodnić ich szkodliwe działanie lub uniewinnić je?
ponieważ trzeba by było przeprowadzić długie badania na zwierzętach- z oczywistych względów w świecie 'zachodnim' nie do zrobienia, natomiast 'wschód' nie jest tym zainteresowany :D

Z ciekawostek: Amerykańska Agencja Żywności i Leków podaje, że człowiek ważący 60kg, wchłania dziennie około 76mg parabenów, z czego aż 50mg pochodzi z kosmetyków.

Jak jest na prawdę?
pewnie się nie dowiemy (o ile sami nie przeprowadzimy wiarygodnego testu ^^) ponieważ zarówno zwolennicy jak i ich przeciwnicy pokazują wyniki swoich badań
myślę jednak, że 'strzeżonego pan bóg strzeże' i staram się ich unikać :D


poniżej lista pod jakimi nazwami występują:

•Methylparaben
•Ethylparaben
•Isopropylparaben
•Propylparaben
•Butylparaben
•Benzylparaben
•Glutaraldehyde
•Hexamidine-Diisethionate
•Phenol
•Phenyl Mercuric Acetate
•Phenyl Mercuric Borate
•Benzetonium Chloride

Prawda, że niektóre ładnie brzmią?

piątek, 18 lipca 2014

syrop glukozowy, glukozowo-fruktozowy, fruktozowy, syrop skrobiowy,

Czemu ten składnik jako pierwszy?
Każdy kto mnie zna wie, że walczę z nim od dłuższego czasu ^_^
tzn. nie jem go w niczym poza lodami (tylko raz spotkałam się z lodami nie zawierającymi syropu)
Co jest w nim tak koszmarnego, że unikam go niemal jak ognia?
Ponieważ odpowiada za 'nieuzasadnione tycie'
Ile osób starając się schudnąć naprawdę, ogranicza jedzenie, stara się jeść 'zdrowe' rzeczy ale i tak nie chudnie?
Ta mała podstępna bestyja sprawia, że walka z nadprogramowymi kilogramami staje się koszmarem (osobiście po odstawieniu go, bez zmiany diety,upodobań żywieniowych (przekąski o północy ^_^) itp.schudłam 3 kg 'od tak, bez niczego'

hmm
to może teraz pokrótce co to jest:
jak mówi wikipedia:
syrop glukozowy to oczyszczony i zagęszczony wodny roztwór cukrów prostych (glukozy i fruktozy), będący wynikiem hydrolizy węglowodanów.
Za podstawową roślinkę z której się go otrzymuje uchodzi kukurydza ale nie dajcie się zwieść. Uzyskiwany ze skrobi (stąd też nazwa syrop skrobiowy) może być też uzyskany z ziemniaków lub pszenicy. (już widziałam na opakowaniach nazwę syrop ziemniaczany)

Wśród jego strasznych właściwości wymienia się:
- tycie i chroniczną otyłość-
     nawet w niewielka ilość sprawia, że organizm spieszy się produkować tkankę tłuszczową. Dlaczego? Ponieważ organizm człowieka w całości przetwarza go na trójglicerydy następnie zamieniane właśnie na kochaną tkankę tłuszczową. Rodzaj surowca z którego jest pozyskiwany nie zmienia tego działania :(
- potęguje apetyt.
     Jadłaś/eś, ale wciąż byłeś głodny? masz już jeden z czynników za to odpowiedzialnych :D
- powoduje hipoglikemię (reaktywną- czyli będącą reakcją na bodźce zewnętrzne)- spadek glukozy we krwi, wzrost insuliny-> skutkiem takich długotrwałych reakcji może być cukrzyca typu 2,a potem zaćmę cukrzycową
- powoduje spadek wrażliwości na leptynę
     (nie pytajcie mnie co to :P też potrzebowałam do tego wujka googl)
- hamuje wytwarzanie ATP (taki koenzym ważny dla biologii komórek)
- ponoć zwiększa możliwość wystąpienia zespołu jelita drażliwego

Teraz pewnie zastanawiacie się skoro to takie złe to czemu tak chętnie jest wykorzystywane?
ehhh...
powód prosty- taki syrop jest efektywny
a o to jego działania:
hamuje krystalizacje cukru (w przemyśle spożywczym przydatne, jest stabilny chemicznie i temperaturowo, obniża punkt zamarzania produktu, ładnie się karmelizuje (ot tańszy karmel lub miodek), dobrze się rozpuszcza (poco się męczyć z cukrem czy miodem), można stopniować jego słodycz i lepkość, ma delikatny smak (po pewnym czasie niejedzenia produktów z nim, można go wyczuć- serio :D ),
Dla przetwórcy to byłoby za mało prawda? ułatwia życie ale...
Niestety nas syrop ma też inne, bardziej SPEKTAKULARNE właściwości, mianowicie:
- mają korzystny wpływ na strukturę i konsystencję produktów
- niestety utrwalają i uwypuklają walory smakowe, barwę oraz aromat,
- nadają ładnego połysku (produkt, aż prosi się o złapanie)
- masa cukiernicza jest na nim bardziej plastyczna :( a do tego łatwiej 'smarowalna' i ma lepszą przyczepność
- zwiększa puszystość [szkoda że nie działa tak na włosy ;) ], gładkość mas- sprawia, że są bardziej kremowe
- ciasta i pieczywo dłużej zachowują wilgotność
- zwiększa trwałość produktów

Serio sami chętniej sięgniecie po taki 'ładny' produkt

hmm..
to może teraz w czym go znajdziemy?
WE WSZYSTKIM
wędliny, jogurty, dżemy, słodycze, pieczywo, rzeczy na odchudzanie- tak trochę ironicznie ale niestety prawdziwe
przykłady?
parówki Berlinki,
ktoś się odchudza? niech nie sięga po płatki fitness od Nestle - niestety zanim zaczęłam patrzeć na skład przez rok? katowałam się nimi, oczywiście bez efektów, a wtedy jeszcze miałam zacięcie na trzymanie diety,
chleb,
poszperajcie sami na półkach i poszukajcie czegoś bez niego- serio może być zabawnie

a teraz mini rysunek znaleziony w necie :D


a właśnie, jeszcze wszystkie nazwy pod którymi występuje (ja się z nimi spotkałam na produktach):
syrop glukozowy
syrop glukozowo- fruktozowy
syrop fruktozowy
syrop skrobiowy
syrop cukru inwertowanego
syrop z sacharozy

Jeśli nie możesz omijać go szerokim łukiem (przyznaję, że jest to ciężkie) przynajmniej staraj się go ograniczyć do minimum.
:*

środa, 9 lipca 2014

słowem wstępu

Zbieram się i zbieram aby zacząć pisać ten nieszczęsny ;) blog i zebrać się nie mogę. W końcu przy pięknej pogodzie za oknem, po wizycie na vege amciu, rozmowach ze znajomymi (upartymi prośbami 2 osób by zacząć pisać) oraz 2 listach zakupowych na fbku które lajknełam (czarna lista i biała lista zakupów) powiedziałam DOŚĆ.
Trza samemu to ogarnąć.
Powyższe listy (nie najgorsze), nie zaspokajają mych potrzeb do końca momentami wyglądają jak niechęć do konkretnych firm i promocja innych- nawet to rozumiem i nie potępiam ale mój perfekcjonizm (tj nerwica natręctw) domaga się więcej.
Osoby które wpadły tu przypadkiem, zastanawiają się pewnie co zamierzam tu zamieszczać?
Mianowicie:
- składy różnych produktów,
- składniki, których warto unikać- z wyjaśnieniem DLACZEGO,
- przepisy na ekologiczne kosmetyki i pielęgnację, testowane na sobie- nie na zwierzętach ;)  (choć nie wiem jeszcze się waham, czy tego nie zrobić oddzielnie, zdecyduję się po sugestiach znajomych ^_^)
Nie oczekuję wielu wejść ani komentarzy ponieważ z założenia blog pisany jest dla garstki 'nakręconych' znajomych, choć będzie mi miło jeśli ktoś jeszcze się tu zagubi.
Goś oczekuję słów krytyki i kopów w pupę abym pisała :D


Bawta się dobra :P