wtorek, 26 sierpnia 2014

let's talk about... indeks glikemiczny

     Dość długo zbierałam się do tego posta
Wpierw w jednym chciałam zawrzeć zarówno glikemiczność produktów jak i kaloryczność- czym to się różni, co kiedy lepiej stosować itp.
Uznałam jednak, że co za dużo na raz to nie zdrowo.

Glikemiczność produktu pokazuje szybkość pobierania przez organizm zawartej w nim energii.

     Indeks glikemiczny (IG)/ wskaźnik glikemiczny to sposób podzielenia produktów spożywczych, według tego jak szybko po ich spożyciu wzrasta poziom cukru we krwi.
Co daje nam taka wiedza?
Pozwala układać posiłki tak aby kontrolować ilość i tempo pozyskiwania glukozy. Ponieważ produkty zawierające węglowodany różnią się ich tempem wchłaniania i przyswajalnością.
     Za duży poziom glukozy we krwi powoduje 'szybkie tycie'- tak to ten mięciusi tłuszczyk wyglądający niczym galaretka ^_^.
     Trzeba jednak pamiętać, że za niski poziom glukozy we krwi również nie jest korzystny: mięśnie są głodne (no chyba, że ktoś chce doprowadzić się do niezdrowej ketazy ale o tym kiedy indziej ;) ),mózg buntuje się i przestaje pracować (nawet najmądrzejsza osoba może zacząć mieszać fakty)

     Wysoki indeks glikemiczny >70

Sposób działania w tym wypadku najlepiej obrazuje schemat:

gwałtowny wzrost poziomu glukozy we krwi -> trzustka wyrzuca dużą ilość insuliny -> poziom cukru bardzo spada -> człowiek znów jest głodny

    Gdy nasz organizm czuje duży poziom glukozy we krwi chce z nim 'walczyć'. Dlatego trzustka produkuje dużą ilość insuliny (hormon trzustki, pozwalający glukozie wnikać do komórek gdzie powinno nastąpić jej spalenie). Przy takich ilościach insulina aktywuje proces neolipogenezy- ładne słowo na tworzenie tłuszczu. [Duża ilość insuliny hamuje proces spalania tłuszczu, a sprzyja jego magazynowaniu]. Po całym procesie poziom cukru we krwi gwałtownie spada ponownie wywołując uczucie głodu.

     Efektem takiego procesu jest TYCIE

ps. Trzeba również pamiętać, że zbicie wysokiego poziomu cukru we krwi jest obciążające dla trzustki i organizmu. Przyjmuje się, że może powodować to cukrzycę typu II oraz sprzyjać cukrzycy ciążowej

     Niski indeks glikemiczny < 50

I znów schemacik:

niewielki i powolny wzrost poziomu glukozy we krwi -> niewielka ilość insuliny

     Takie produkty sprzyjają odchudzaniu oraz nie obciążają trzustki. Glukoza powoli uwalnia się do krwi, wchłaniając w procesie trawienia. Jej stężenie we krwi wzrasta stopniowo, utrzymując się dłuższy czas na dobrym poziomie. W efekcie uczucie sytości utrzymuje się dłużej dzięki powolnemu trawieniu oraz zachodzącym później procesom metabolicznym.

     Średni indeks glikemiczny 51 - 69

Ot normalny poziom, produkty w tym przedziale nie obciążają zbytnio organizmu, dostarczają potrzebną energię ale nie sprawiają, że zaczniemy gwałtownie chudnąć ;)


     !!! Najprostszym sposobem sprawdzania poziomu glikemiczności  danego produktu o ile nie chce się pamiętać tabelek, jest patrzenie na ilość węglowodanów na 100 g produktu. Trzeba jednak pamiętać, że to nie jest doskonały sposób gdyż poziom tłuszczu również wpływa na glikemiczność- tłuszcz sprawia, że poziom glukozy we krwi wolniej rośnie ale jednocześnie dłużej się utrzymuje na wysokim poziomie oraz wolniej spada.

    !!! Trzeba pamiętać, że obróbka termiczna zwiększa glikemiczność produktu.

    !!! Kolejną kwestią (ważną zwłaszcza dla osób odchudzających się) jest fakt, że produkt niskokaloryczny może mieć wysoki indeks glikemiczny, a produkt wysokokaloryczny niski indeks glikemiczny.



wtorek, 12 sierpnia 2014

Glutaminian sodu, E621

     Tak wiem, że jest dużo innych, bardziej szkodliwych składników ale..
czy glutaminian sodu na pewno jest taki bezpieczny?
Biorąc pod uwagę w jak wielu produktach się znajduje myślę, że lepiej z nim nie przesadzać.

     Czym jest glutaminian sodu?
Najprostsze odpowiedzi to : sól sodowa kwasu glutaminowego oraz organiczny związek chemiczny.
     Hmmm
Myślę, że w jego wypadku warto opowiedzieć troszkę (powszechnie znanej i dostępnej) historii.
Od setek lat w Azji wykorzystywano wodorosty zwane listowicą japońską (tzw. kombu). Na początku (dosłownie) XX wieku pewien japoński (bo jakżeby inaczej) naukowiec wyizolował z niej, związek chemiczny nadający kombu smak.
     Wygląda niewinnie? Tak jest w istocie ale.. nie w nadmiarze. (jak zawsze)
Obecnie glutaminian sodu jest pozyskiwany chemicznie oraz wykorzystuje w coraz większych ilościach.
Dlaczego jest tak chętnie używany?
Ponieważ uchodząc za 'bezpieczną przyprawę' wydobywa i wzmacnia smak.
[Dodaje się go w ilościach 0,2-0,8 g/100 g produktu.]
     Glutaminian sodu jest uznawany za substancję bezpieczną zarówno w UE (zalegalizowany jako E621) jak i w USA.Istnieje jednak wiele badań zaprzeczających takiemu stanu rzeczy. Według wielu naukowców E621 odkłada się i kumuluje w organizmie, a jego negatywne efekty widoczne dopiero po latach.

     Obecnie E621 na skalę przemysłową uzyskuje się za pomocą 3 technologii:
- z surowców zawierających dużo białka jako produkt uboczny hydrolizy kwasowej (np z glutenu, kozeiny),
- z surowców o charakterze węglowodanów jako biosynteza poprzez hodowlę specjalnych bakterii,
- z surowców będących odpadami w przetwórstwie buraka cukrowego (wywary pomelasowe- o melasie kiedy indziej ;) )
brrr
Całkowita roczna produkcja glutaminianu sodu to ok 400 tys. ton!!

     Dlaczego można obawiać się NADMIARU glutaminianu sodu?
 - Kwas glutaminowy (przekształca się w glutaminian) to jeden z najważniejszych neuroprzekaźników. Za jego sprawą jest możliwe przekazywanie impulsów w centralnym systemie nerwowym. Tyle, że jego stężenie w organizmie jest naprawdę bardzo małe. Efektem spożywania glutaminianu sodu jest wzrost stężenia tego neuroprzekaźnika co pobudza neurony. Skutek końcowy takiego stanu rzeczy zależy od wrażliwości organizmu- w skrajnym wypadku takie pobudzenie komórki nerwowej może prowadzić do jej śmierci.
 - Przyjmuje się, że jest przyczyną tzw. syndromu chińskiej restauracji. Jest to związane z nadmiernym spożyciem tego składnika lub nadwrażliwością na niego.Objawami tej choroby są: zawroty głowy, nadmierna potliwość, palpitacje serca oraz uczucie niepokoju występujące po spożyciu zbyt dużej ilości.
 - Uznaje się, że nadmierne sporzycie E621 zwiększa ryzyko nadwagi i otyłości (nawet do 3 razy) i to nawet jeśli stosuje się dietę zgodną z zaleceniami dietetyków mającą zapobiegać otyłości.
[Czyli kolejny składnik pod tytułem 'jem mało, odchudzam się ale i tak tyję. Mamo czemu?']
- Ciekawe wnioski uzyskano w zakładzie badawczym na naszym warszawskim AWFie. Mianowicie udowodniono, że nawet małe ilości glutaminianu sodu mają niekorzystny wpływ na przewodnictwo nerwowo- mięśniowe.
 - Natomiast według japońskich badań nadmierne spożycie E621może prowadzić do zaburzeń hormonalnych oraz uszkodzić siatkówkę (czyli wszystkie osoby mające słabe oczy powinny unikać go jak ognia).
 - Oczywiście istnieje również szereg badań określających wpływ na nadpobudliwość u dzieci.
 -  Jest również pewnym zagrożeniem dla alergików, bo choć sam nie uczula może wywoływać atak epileptyczny lub wręcz sparaliżować układ oddechowy.
 - może również wywoływać: bóle migrenowe, bóle żołądka, nadmierną potliwość, podwyższone ciśnienie krwi, kołatanie serca czy zwykłe osłabienie.

     Gdzie możemy się natknąć na tą interesującą substancję?
Najczęściej występuje w przetwarzanych i aromatyzowanych produktach, zwłaszcza tych, które podczas produkcji tracą smak, kolor lub zapach.
W zupach instant,  sosach, przyprawach, konserwach rybnych, chipsach oraz słonych przekąskach, mięsach i wędlinach, mrożonych warzywach i owocach itd., itp.


Czy całkowicie go wyeliminować?
Nie wiem. ^_^
Nie zamierzam straszyć ani nic takiego- nie jestem naukowcem- jednak zostawiam tą kwestię do przemyślenia ;)
Osobiści myślę, że w małych ilościach nie jest taki straszny (o ile nie ma się problemu z jedną z powyższych przypadłości) jednak w nadmiarze..
wiadomo, co za dużo to nie zdrowo :D

Smacznego ^_^

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

niekoniecznie romantyczna Praga i czeskie słodycze

     Uwielbiam podróżować i robić zdjęcia WSZYSTKIEGO co się da (osoby towarzyszące im w wojażach zazwyczaj mnie niestety ograniczają w tej materii- brak im cierpliwości). Jednak zwiedzanie to nie tylko ładne widoczki i pamiątki, to również kuchnia iiii słodycze i przekąski ^_^.
     Co mnie zszokowało? W prawie żadnym produkcie nie było syropu glukozowo fruktozowego- nawet w takich w których odpowiednikach w naszym pięknym nadwiślańskim kraju jest! Wyjątkami były wszelkie słodycze i przekąski 'dla turystów' z ładnymi praskimi widoczkami bądź innymi 'turystycznymi' symbolami. W nich znienawidzony prze zemnie syrop królował :D Generalnie składy robiły milsze wrażenie- mogłabym się tam stołować.
     Niestety nie wiem jak jest w przypadku lodów :( z powodu ich masakrycznych cen tylko raz zakupiłam sobie magnuma [strawbery w białej polewie<3]* i... przyzwyczajona, że w lodach jestem skazana na świństwa, nie pomyślałam by sprawdzić jaki ma skład :( potem z różnych powodów, nie miałam już możliwości się przekonać czy jednak ichnie lody nie są zdrowsze...






* w każdym kraju są inne lody magnum, ja zwiedzając europę poznaję ją właśnie przez te, moje ukochane lody. Nie wyobrażam sobie być w jakimś kraju i nie spróbować 'regionalnego' magnuma. *
      * to nie jest reklama, nikt mi za to nie płacił, ani nie dawał czegoś w barterze (a mógłby ;( ponieważ jestem chodzącą reklamą tych lodów.. ale cóż życie..)